– Wchodźcie, wchodźcie Panowie, przepraszam za bałagan. Ciężko utrzymać tu porządek – ten dom to rudera, wszystko się w nim sypie. Czeka Was wiele pracy.
– Od tego jesteśmy. Gdzie zaczynamy?
– Może najpierw Was oprowadzę. W korytarzu ze ścian odchodzi farba. Czasem muszę ją zmieść i po sprawie, nic ważnego.
Chodźmy lepiej do kuchni. Mam tu straszne zacieki. Na pierwszy rzut oka wyglądają paskudnie, ale kiedy im się przyjrzeć, to mogą się nawet spodobać. Mają w sobie coś takiego… magicznego! Wiecie co? Zostawmy je, przywiązałam się do nich.
Salon. No tak, podłoga ma już swoje lata, ale właśnie dostałam cudowny dywan po przecenie – przykryję te przetarcia i nie będzie problemu. Jedna z lamp nie działa, o ta. Ale niechże Pan ją zostawi! Już przyzwyczaiłam się do słabszego swiatła.
To komórka, trzymam tu przeróżne rzeczy. Czasem ciężko coś znaleźć, ale z jej porządkowaniem jest dużo zachodu. Nie będziemy się tym zajmować. Zresztą i tak rzadko tu zaglądam, to same bibeloty.
W moim gabinecie nie planuję żadnych zmian, dobrze się w nim czuję – ma swój specyficzny klimat. Czasem jest w nim chłodno, bo okna nieszczelne, ale to tylko zimą.
Łazienka, no właśnie. Tu jest najgorzej. Z kranu kapie, uszczelki popękały, nawet brodzik mi przecieka. No i ta wilgoć na ścianach – wentlacja szwankuje. Nie mogę używać tej łazienki, kąpię się u siostry. Ona nie ma nic przeciwko, więc tak naprawdę łazienki też nie muszę narazie remontować.
I to już wszystko, możecie brać się do pracy.
– To tak właściwie… czym mamy się zająć?
– Wstawcie mi zbrojone drzwi. Od zawsze boję się, że ktoś mnie okradnie.
– Proszę Pani, z czego?
Dodaj komentarz