Feeds:
Wpisy
Komentarze

Back: Kanciapki duszy.

‚To, przed czym uciekasz i za czym tęsknisz jest w tobie.’
Tony de Mello SJ

Blok
Lipiec 27, 2010 – codziennik

Mam czteromiesięczne wakacje. Na dwa miesiące załapałam się do pracy – sprzątam klatki. Wzrok i dotyk są zajęte robotą, słuch zaangażowałam do innych działań – słuchawki w uszach: muzyka, konferencje, kursy językowe. W międzyczasie mówię z Tatkiem i sprzątam z Nim duszę – na poważnie i głębiej niż sięga szczotka dotychczasowych refleksji. Nie pucuję po raz kolejny parteru i drzwi wejściowych – choć w pracy mówią: ‘parter to twoja wizytówka!’ ;P – bo ‘dobre wrażenie’ – na szczęście! – systematycznie traci na wartości. Klatka jest tylko dojściem do schowków duszy, do graciarni spraw ‘niepilnych’, które ciążą latami. Na tę chwilę koniec takich remontów i tabliczek: ‘nie dotykać!’.
Cieszę się, że mam Towarzysza, który wie na jaki poziom światłości może pozwolić swojej Latarce, bo to, co widzę na samym wejściu do pierwszej kanciapy już mocno mnie uderza.

Nastrój
Wrzesień 5, 2010 – rozkmina


Mam takie dni – wcale nie rzadko – kiedy na wszystko co się dzieje, co robię ja i inni, i co czuję, patrzę przez emocjonalny filtr. Najświeższy z nich to filtr tęsknoty, która domaga się nie tyle odnalezienia obiektu, który pozostaje niezidentyfikowany, co pięlęgnacji odczucia samego w sobie, zagłębiania się w nim i przeżywania go w pełni. W pełni swego rodzaju paraliżu, bo nie pozwala to na podjęcie żadnych działań.

Nic dobrego z tego nie płynie.

Nieraz pozwoliłam już, żeby emocje/ nastroje/ fochy zdominowały też moją relację z Bogiem i odbyłam z Nim niejedną pseudoszczerą rozmowę pełną wyrzutów, na płaszczyźnie przefiltrowanej już rzeczywistości, skutecznie omijając faktyczny problem tkwiący w moim… nastroju i uzależnieniu od niego nastawienia.

Samopoczucie czy ‘nastrój’ w odniesieniu do wiary to paplanina ciała, przesłona zakrywająca prawdę. Nie tylko w wierze, ale i w relacji trzeba brać poprawkę na nastrój i skutecznie odbierać mu nad nią władzę.

Nie lekceważ
Swego ducha
Ciało gada
Lecz nie słucha

Wiersz chodnikowy. Nie chodzę tam, gdzie go wymalowano, chyba że musze przez swoje nieogarnięcie dostać się o szóstej rano do bankomatu w centrum miasta – ostatnio musiałam. Ciekawa sprawa.

‘Przypadkowa’ książka, ‘przypadkowa’ strona,
‘przypadkowa’ linijka: ‘Ucz się panować nad swoimi nastrojami.‘
Ciekawa sprawa.

Niespodziewany mail, domagający się przemyślenia i odpowiedzi:
‘To co czujesz nie jest najważniejsze.’

Ciekawa sprawa.

Sedno
Wrzesień 23, 2010 – codziennik

Wróciliśmy niedawno z urlopu – standardowo już zdaliśmy się na usługi biura turystycznego ‘Jezuici’.
Urlop to czas, w którym więzi utrzymywane na co dzień mają okazję odżyć; w którym sprawy – nie wiedzieć czemu – umożone domagają się wyjaśnienia; w którym można pobyć ze sobą – po prostu. Bez codziennych obowiązków, nauki, pracy. W pełni poświęcić się sobie nawzajem.

Dużo rozmawialiśmy, szczerze. Częścią z tych rozmów będę chciała się podzielić. Ogarnęliśmy moje emocje. Zaprzyjaźniliśmy się – wreszcie ‘prawidłowo’, bo obustronnie. Poza tym świetnie się… bawiliśmy.

Ale do sedna.
Trochę pobłądziłam zakładając tego bloga i planując podróże po duchowych schowkach. Nawet jeśli tego nie widać po wpisach – wymiatanie kanciapek stało się celem samym w sobie, a co więcej – chciałam zagonić Jezusa do miotły. Tymczasem cały ten syf nie stanowi dla Niego żadnego problemu. Dostałam na finiszu rekolekcji krótką rymowankę:

Jest we mnie fałszu bez liku!
Chcę go rozbierać po cegiełeczce.
Ty mur ten przeskakujez
i wchodzisz prosto w Serce.

A kiedy już wejdzie, następuje ciekawe zjawisko samowymiecenia, bez długich godzin analizy, dociekań, bez postanowień.

Wróciłam z silnym poczuciem, że w życiu warto zająć się tym, co najważniejsze i przez pryzmat Miłości patrzeć na wszystkie pozostałe sprawy; mając na uwadze Rdzeń – patrzeć na odgałęzienia, nie zaś odwrotnie.

Bo źle się dzieje, kiedy chaos w kanciapkach duszy nabiera większego znaczenia niż jej powołanie do życia.

Pogadaj
Październik 22, 2010 – dialogi

– … i co mam zrobić?
– Ja bym się chyba pomodliła.
– O co?

*

Modlitwa to przede wszystkim rozmowa.
Rozmawiasz – o co?

czy o czym?

Głosiłam kłamstwo.
Luty 1, 2011 – mythbuster

Spokojna głowa, już nie głoszę, bo przestałam w nie wierzyc, a okłamany napatoczył się zaraz po mojej decyzji, że czas to odkręcić.

*

Czekasz czasem na „podmuch z Nieba”; jakieś przynaglenie, gdy widzisz, że ktoś ostro pobłądził? Ja czekałam.
Mówisz czasem: „Na wszystko jest czas. To nie był odpowiedni moment.”? Ja mówiłam.
Mówiłam też, że trzeba „poczuć”, że teraz Bóg chce zadziałać, przemówić. A najlepsze jest to, że we wszystkie te bzdury wierzyłam!

Co na to Pismo?

” Zaklinam cię na Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, na Jego przyjście i Jego królestwo: głoś naukę, nalegaj – w porę czy nie w porę – przekonuj, karć, napominaj z całą cierpliwością i umiejętnością. Bo przyjdzie czas, kiedy ludzie nie zechcą przyjąć zdrowej nauki, ale według własnych upodobań dobiorą sobie nauczycieli, spragnieni tego, co miłe dla ucha, nie będą słuchać prawdy, a zwrócą się do baśni. A ty trzeźwo patrz na wszystko, znoś trudy, wykonuj zadanie głosiciela ewangelii, służbie swojej całkowicie się oddaj.” 2Tm 4, 1-5

w porę, nie w porę
czy będzie ku temu stosowna okazja, czy nie
w każdy czas, dogodny czy niedogodny

„Jeśliby twój brat zgrzeszył, to idź upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskałeś brata. A jeśli cię nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, aby „na zeznaniu dwóch albo trzech świadków opierała się cała sprawa”. A jeśli ich nie posłucha, powiedz Kościołowi, a jeśli Kościoła nie posłucha, to niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik.” Mt 18, 15 – 17

Jeśli twój brat zgrzeszył – upomnij go. Krótka piłka.
Nie: „Czekaj, aż Bóg ześle ci natchnienie i poczujesz, że to jest właśnie ten moment, w którym twoje słowa przyniosą nawrócenie.”
Jeśli zgrzeszył – IDŹ I GO UPOMNIJ.

To jest walka o dusze.
Chcę zawsze o tym pamiętać.

Demo

– Chcesz zobaczyć jak uzdrawiają w Disneylandzie?
– Chcę zobaczyć jak robią to na Lednicy.
*
Coraz częściej doświadczam tego, że ani gg, ani skype z kamerą, ani telefon nie umywają się nawet do spotkania na żywo. To tylko demo rozmowy, mocno ograniczające odbiór przez zmysły i często zniekształcające przekaz.

Demo polednickiego świadectwa.

Wojak

Nie ma co ukrywać, że ostatnie dni były dla mnie ciężkie. Bardzo.

‚Fajnie’ jest powojować od czasu do czasu, pozwyciężać w kilku starciach ze Złym, podłapać powera do dalszej walki i tak naładowanym skończyć boje z uśmiechem na ustach.

Słabiej, kiedy ataki nie ustają. Sen staje się tylko częstą ucieczką z placu boju, nie odpoczynkiem – pościg wciąż trwa.
I można ten stan nazywać strapieniem, dołem, zwałą – dla mnie to była regularna walka, w której rozkazy z Góry powinny być wykonywane bez sprzeciwu, w pełni zaufania – bo ze wzgórza widać więcej. Pięknie, ale zaufanie podupada w momencie kiedy zwyciężając jedną pokusę napotykasz na drugą, a po niej – na następne. Uporałeś się z paskudnymi myślami, przemodliłeś wieczór na ich odrzucaniu? Gratuluję, ale właśnie wkraczasz w stado innych.

Nie przychodzi wyczekiwana wiadomość:
‚Jeszcze tylko trochę, wytrzymaj.’

Nie jestem dobrym żołnierzem. Nie walczę słabo, tylko szybko się poddaję. Wojenny nastrój szybko mnie opuszcza i nic nie stoi już na przeszkodzie ciemnym murarczykom w budowie kolejnej Duchotamy ze zniekształcających obraz cegiełek złudzeń. Przejaskrawiają rzeczywistość, przesłaniają podstawy, powielają problemy.

How long have I been in this storm?
So overwhelmed by the ocean’s shapeless form
Water’s getting harder to tread
With these waves crashing over my head

I tak naprawdę nie bardzo wiem co o tym myśleć. Tam gdzie zwykle znajdowałam azyl – tym razem go nie było. Nie było też leczenia rannych po przegranej bitwie ani chwili wytchnienia, ani spokoju duszy, ani dopingującego głosu i motywacji. Pole bitwy i napływający bez przerwy przeciwnicy. Powłóczący nogami wojak i stado sępów.

Dwa strzały.

Pierwszy wzywający do walki. Myśl, której postanawiasz uczepić się mimo wszystko – jako jedyna daje nadzieję. Każde słowo modlitwy, do której się zmuszasz, wypływa ze ściśniętego gardła równocześnie ze łzami z oczu.

Drugi, po którym padają wszystkie pokusy i nic nie mąci już spokoju. Coś na kształt przerwania gry w symulatorze z dobrą strzelanką.

Nie jestem dobrym żołnierzem.
Co to było? Ostry trening/ obóz kondycyjny/ test wytrzymałości?
Rzeczywistość.
Nie jestem dobrym żołnierzem, ale ktoś postanowił we mnie dużo zainwestować i po raz kolejny mnie… ocalił.

Pozdrawiam wojaków. Jeszcze tylko trochę, trzymajcie się!
Recydywistka

*

Znowu ryczysz?
Nie, już nie płaczę. To Duch Święty przelewa mi się oczami.

Tok

– Przecież nie odmówię!
– Dlaczego?
– Pomyślałby, że nie chcę.
– A chcesz?
– Nie.

Guzik prawda.

Mówisz o Miłości.
– Kochasz ludzi?

Mów bo kochasz. Nie dlatego, że ‚wiesz lepiej’.
Guzik prawda! wcale nie wiesz.
i ja nie wiem, i nikt nie wie.

Mów, jeśli kochasz.
Prędzej z dołu niż z góry,
lepiej: na równi niepochyłej.
Prędzej kochaj niż mówisz.
Prędzej słuchaj!
bo kochasz

*
‚Gdybym nie kochał ludzi, to tą sutannę równie dobrze można by powiesić na kołku.’

Tym bardziej!

– Wciągnij mnie!
– O, jeszcze jeden.

tymbardziej!

Boża instrukcja obsługi do ludzi:
(1) Pociągnij do siebie.
(2) Następnie w górę.

Żaba

‚Chcesz być wielbłądem, nie żabą.’

Jak na adorację to dość… dziwny tekst. Zero wyjaśniania. Chcesz być wielbłądem, a jesteś żabą i myśl na ten temat co ci się podoba. No to myślę.

Żaby zielone są ściśle związane ze środowiskiem wodnym. Nie piją wody, pobierają ją przez skórę. Są doskonałymi barometrami przed deszczem – gdy powietrze staje się wilgotniejsze wychodzą z wody.

Wielbłądy są fizjologicznie przystosowane do życia w warunkach suchego i gorącego klimatu. Mają całą masę bajerów, które czynią je wytrzymałymi w sprawach odwodnienia i pozwalają na maksymalne pobieranie wody z pokarmu i jednocześnie na jak najmniejsze jej zużycie.

Żaba bez wody długo nie pociągnie; nie napije się ‚na zapas’. Potrzebuje do niej stałego dostępu, chłonie ją ‚całą sobą’. Jest maksymalnie uzależniona od wody i… chyba dlatego ‚nie chcę być żabą’. Wielbłąd stwarza chociaż pozory niezależności. W każdym razie radzi sobie bez wody przez nieosiągalny dla żaby czas. Później pokornie przydreptuje do źródła, schyla głowę, czerpie i znów się oddala.

Człowiekożabka w jeziorze łaski, puszczająca tęskne spojrzenia za przebierańcami zgrywającymi wielbłądy. Człowiekożabka w niewyczerpanym źródle łaski, której niczego nie brakuje. A jednak ciągle zapuszcza się na ‚samodzielne’ wycieczki, próbuje swoich żabich sił i wraca wyczerpana do jeziora, które daje jej życie i cieszy się jej rechotem, skokami, samą obecnością.

Wycieczki ‚na wielbłąda’ są potrzebne, naprawdę.
Pokocham to jezioro.

*
Woda – łaska. W tym kontekście „Żaba” Brzechwy to genialne rozszyfrowanie jednej z taktyk Złego.

I jeszcze jedno, bardzo istotne: żaba nigdy nie stanie się wielbłądem. Nawet pocałowana przez ksiecia (;

Głodni

Od kilku miesięcy mam telewizję na kartę. Dzisiaj:
czekam sobie cierpliwie, pijąc herbatę i trzymając nogi na zimnym kaloryferze, bo tak wygodnie, aż ziemniaki w zupie się dogotują; przeskakuję z kanału na kanał. Spora część została odkodowana – ktoś przedłużył umowę?
Pach – GOD TV, lol, niech będzie. Jakiś sympatyczny ciemnoskóry facet skacze po scenie przed setkami – może tysiacami – widzów i strasznie się emocjonuje. Posłuchamy.

W wolnym tłumaczeniu:

„Kiedy dziecko jest głodne – płacze. Krzyczy!
Matka nie mówi: ‚moje dziecko krzyczy’; ona wie, co jest przyczyną krzyku. Dziecko jest głodne.
Kiedy teraz patrzę na ludzi, to kumam co jest nie tak – skąd nasz płacz, gniew, zazdrość, krzyk. Jesteśmy… głodni.”

Głodni? Chyba wygłodniali! – co Pan Przemiły również zaznaczył.
Jesteśmy wygłodniałymi duszyczkami, które drą się i domagają posiłku. Co z tego, skoro nie dociera to do świadomości. Drą się i drą aż ochrypną; aż zamilkną. Ja zamilkłam.

Niedziela Miłosierdzia Bożego to spory kawał duchowego mięsa.

wygłodniała duszyczka + duchowy stek = najedzona duszyczka

Plus ogrom wdzięczności.
To by było na tyle.

Przecinek

u mnie wszystko jak dawniej
tylko jeden samobójca więcej
tylko jedna znów rodzina rozbita
tylko życie pędzi coraz prędzej
gdzieś obok rozbił się samolot
jeszcze dalej zatrzęsła się ziemia
a ja patrzę na to wszystko z bliska
– tak jak dziś –

*

śmierć to przecinek w życiu bez kropki

Puśćmy do nieba kilka słów modlitwy.
Za rodziny i bliskich,
bo oni najbardziej potrzebują wsparcia i opieki.

Gra

Dzieci
grają dorosłych – są wyśmiewane
grają jak dzieci – są karane
dorosłe ciągle
– wstydzą się rozmawiać
– grają

*
Dzieci są piękne, człowieku. I wiedzą znacznie więcej, niż sobie dorośli wyobrażają. Dziecko to człowiek doskonały, dopóki dorośli nie położą na nim swoich łap. Dzieciaki były w porządku, dzieciaki zawsze są w porządku.
(John Irving, Świat według Garpa)